Jak
zapewne duża część z Was wie. Pracuję w Irlandii jakieś 6-7
miesięcy i oszczędzam jak tylko się da, po to, by resztę roku
spędzać w podróży. Od czasu do czasu zostawiam też po sobie ślad
w postaci streetartowych malunków.W tym roku zimę postanowiłem
spędzić w Afryce. Ten kontynent był gwarancją ciepła, egzotyki,
zaskoczeń, fascynacji i pewnie odrobiny strachu. No, a poza tym
Afryka jest dzika, a nie znowu tak samo modna jak Azja obecnie.Zatem
postanowione. Z Bydgoszczy postanowiłem kierować się gdzieś w
okolice Gwinei Bissau albo Gambii.
Mój
bliski kolega upierał się, że pomysł wyjazdu z Bydgoszczy przez
Niemcy, Szwajcarię, Francję i Hiszpanię do Afryki to głupi
pomysł. I owszem, miał rację. Opcja tułaczki przez pogrążoną w
zimie Europę Zachodnią była całkiem niemądra i jakoby zrobiona
tylko by odhaczyć, ale uparłem się i koniec. Po za tym chciałem
rozejrzeć się trochę w okolicach Szwajcarii, bo zawsze
zastanawiało mnie czy to rzeczywiście taki bajkowy kraj do życia.
W ogóle to wyobrażałem sobie, że jak już przeturlam się przez
tę zimną, nieprzyjazną i drogą Europę to gdzieś tam na mnie
będą w oddali czekać kraje upalne, pełne miłych ludzi, niskichcen i pięknych, uśmiechniętych dziewcząt.
Przygotowania do wyprawy na 100%. |
Z Bydgoszczy znalazłem fuksiarsko podwózkę z blablacar do samego Liechtensteinu. Łatwo i
wygodnie. Zadzwoniłem do pana Sławka, z którym wstępnie umówiłem się na wyjazd na początku stycznia. W przeliczeniu na kilometry wychodziło naprawdę śmieszne tanio. Tym samym, kilka dni później bezproblemowo znalazłem się w samym środku
Europy Zachodniej. Sam przejazd zajął z dobre kilkanaście godzin, ale szczerze mówiąc kierowca (wspomniany pan Sławek) okazał się takim kozakiem, że tematów do rozmowy nie zabrakło. Wielkie pozdrowienia dla niego!
Widoki eleganckie ;) |
Evelynn - młoda nauczycielka matematyki,
która gościła mnie w Liechtensteinie w ramach couchsurfingu uratowała mi tyłek. Szczerze mówiąc mocno ucieszyłem się, gdy w
ostatnim momencie przed wyjazdem moja skrzynka mailowa powitała mnie
wiadomością od niej. „Wyjątkowo mogę Ciebie gościć, ale tylko
na parę dni!” Parę dni pasowało mi idealnie, bo i tak po
obejrzeniu Vaduz chciałem kierować j a k o ś się w dół w
kierunku Hiszpanii.
"Mój" pokoik w Liechtensteinie w domu Evelynn. |
Moje
oczekiwania co do szwajcarskich okolic pokryły się z rzeczywistością. Niektóre
domki umieszczone blisko okolic Vaduz wyglądały skromnie, ale przecudnie zarazem . Krajobraz wygląda jakby został wyjęty spod
pędzla pejzażysty. Na jednej z alpejskich łąk brakowało tylko
niebieskiej krówki Milki. Niesamowicie wysokie ceny w Liechtensteinie przyprawiły mnie o szybsze bicie serca, ale widoki w Alpach również.
Do kościoła nie chcodzę, ale ten jest przecudny! |
To tyle na
teraz z podróżniczych opowieści. Część kolejna tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz