Ostatni spór w komentarzach pod moim postem o syndromiepostparadise, czyli bolesnym powrocie z fantastycznej Afryki toszarej Europy popchnął mnie w stronę rozmyślań na temat kto jest
podróżnikiem, a kto turystą. Jedna z moich wieloletnich koleżanek
uparła się, że jestem turystą. I pewnie miała rację.
Hahaha! Sama prawda. |
Najpierw, by zastanowić się kim jest turysta czy podróżnik
należałoby te dwa pojęcia chociaż ogólnie zdefiniować.
Najprościej byłoby napisać, że turysta uprawia turystykę, a
podróżnik podróżuje. Po za tym turysta będzie w hawajskiej
koszuli i z olejkiem do opalania, a podróżnik w koszuli ala Indiana
Jones i z kompasem... Sprawa jest jednak znacznie bardziej
skomplikowana.
Podążając za wikipedią:
„Turystyka
rozróżnia pojęcia turysty i odwiedzającego. Głównym czynnikiem
odróżniającym jedno od drugiego jest czas pobytu w pewnym miejscu.
Zanim jednak poznamy ten podział, ogólnie rzecz biorąc:
- odwiedzający - to każda osoba, która podróżuje z miejsca znajdującego się poza jej codziennym otoczeniem na czas nie dłuższy niż 12 miesięcy (inaczej będzie traktowana jako miejscowy), jeśli podstawowym celem podróży nie jest podjęcie działalności zarobkowej w odwiedzanym miejscu.
Odwiedzający
według powyższej definicji, dzielą się na turystów oraz
na odwiedzających (jednodniowych). Różnica polega tu na
tym, że turysta korzysta w odwiedzanym miejscu z noclegu,
natomiast odwiedzający nie używa tego typu obiektów
zakwaterowania.
„Warto
dodać, że turysta uprawia turystykę, a ona oznacza „całość
zjawisk społecznych, ekonomicznych i przestrzennych związanych z
przemieszczaniem się poza miejsce stałego zamieszkania,
przemieszczanie to powinno spełniać pewne warunki: trwać
ponad 24 godziny,
być
dobrowolne
oraz mieć
charakter niezarobkowy".
Z przymrużeniem oka. |
Zatem tak. Na pewno spełniam te trzy warunki, bo w Afryce niezarabiałem, nikt mnie tam nie pchał i przebywałem tam dłużej jakdobę. Ot, wypisz wymaluj turysta.
Teraz przyjrzyjmy się kim jest podróżnik.Wikipedia jest tu niezbyt
klarowna bo zakłada jedynie, że „podróżnik to osoba odbywająca
podróż”. Trochę to mało informacji, ale idąc tym szlakiem
przyjrzyjmy się czym jest podróż.
Definicja podróży nieco zmieniała się na przestrzeni lat. Na
początku miała swój wyraźny cel i czasami przeradzała się w
wyprawę (gdy brano zapasy jedzenie, służbę czy namioty). Co
ciekawe okazało się, że według definicji każda wyprawa to
podróż, ale nie każda podróż to wyprawa. Przykładowo jeśli
przygotowujemy się do 3-dniowego wypadu na grilla 50 km od naszego
domu to jest to już wyprawa, bo jest to podróż, która ma cel i do
której się przygotowujemy.
W XX wieku podróżny stał się bardziej pasażerem. Tak naprawdę
komunikacja tak posunęła się do przodu, że każdy może ten glob
dookoła sobie objechać, oblecieć i nie jest to żaden wyczyn.
Właściwie to co raz bardziej dociera do mnie, że w możliwościach
finansowych i organizacyjnych KAŻDEGO leży odwiedzenie co najmniej jednego kontynentu
poza Europą.
W potocznym ujęciu backpackerzy, czyli podróżujący z niskim
budżetem gardzą pospolitymi turystami. O ile ci pierwsi chcą
poznać realnie kraj, to ci drudzy zostają wewnątrz hoteli,
restauracji „dla białasów” i kręca się w okolicach stoisk z
pamiątkami. Backpackerzy są oczywiście „prawowici” i tylko oni
znają receptę na słuszne odwiedzenie obcej ziemi. Mówiąc już
bardziej serio, to osobiście również rozgraniczałem taki podział.
Turyści to dla mnie osoby funkcjonujące tylko i wyłącznie
wewnątrz turystycznej infrastruktury (np. w tureckim hotelu na
all-inclusive). Podróżnik-backpacker to osoba, która stara się
poza tę strefę wyjść i żyć przez chwilę tak jak lokalni. Tak
mi się przynajmniej wydaje. No dobrze, ale czy jeśli ktoś poleci
do Tunezji, a piątego dnia pobytu wyjdzie z hotelu poznać miasto i
zgubi się w gąszczu uliczek i wstąpi na herbatę do kogoś do domu
to jest już podróżnikiem? A może podróżnik, który przenocuje w
hotelu i spotka na korytarzu amerykańską rodzinę staje się
turystą?
Cytując za stroną http://thoughtcatalog.com/
jest nieco hipokryzyjne twierdzić, że jako backpacker „ucieka się
od turystów samemu będąc turystą”. To jakaś gorzka prawda, w
którą nie chcemy uwierzyć. Fakt, że (my backpackerzy) podróżujemy
z 15-kilogramowym plecakiem wcale nie czyni nas lepszym ludźmi i nie
jest gwarancją tego, że lepiej poznamy jakiś kraj niż „pospolity
turysta”.
Jak wiadomo świat nie jest czarny i biały i prawie zawsze po drodze
wyskakują jakieś odcienie. Ciężko przecież wybrać jedną trafną
definicję czy to słowa turysta czy to podróżnik. Po za tym dla
kogoś wycieczka all-inclusive do Egiptu będzie podróżą życia, a
dla kogoś innego będzie to zupełnie czymś innym. Dopiero ostatnio
to zrozumiałem... Po za tym czy kłócenie się o pojęcia ma
jakikolwiek sens? Nomenklatura jest tu drugorzędna. Liczy się pasja
przemieszczania się i odkrywania tego cudownego świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz