czwartek, 21 maja 2015

Jestem turystą

Ostatni spór w komentarzach pod moim postem o syndromiepostparadise, czyli bolesnym powrocie z fantastycznej Afryki toszarej Europy popchnął mnie w stronę rozmyślań na temat kto jest podróżnikiem, a kto turystą. Jedna z moich wieloletnich koleżanek uparła się, że jestem turystą. I pewnie miała rację.

Hahaha! Sama prawda.


Najpierw, by zastanowić się kim jest turysta czy podróżnik należałoby te dwa pojęcia chociaż ogólnie zdefiniować. Najprościej byłoby napisać, że turysta uprawia turystykę, a podróżnik podróżuje. Po za tym turysta będzie w hawajskiej koszuli i z olejkiem do opalania, a podróżnik w koszuli ala Indiana Jones i z kompasem... Sprawa jest jednak znacznie bardziej skomplikowana.
Podążając za wikipedią:

Turystyka rozróżnia pojęcia turysty i odwiedzającego. Głównym czynnikiem odróżniającym jedno od drugiego jest czas pobytu w pewnym miejscu. Zanim jednak poznamy ten podział, ogólnie rzecz biorąc:
  • odwiedzający - to każda osoba, która podróżuje z miejsca znajdującego się poza jej codziennym otoczeniem na czas nie dłuższy niż 12 miesięcy (inaczej będzie traktowana jako miejscowy), jeśli podstawowym celem podróży nie jest podjęcie działalności zarobkowej w odwiedzanym miejscu.
Odwiedzający według powyższej definicji, dzielą się na turystów oraz na odwiedzających (jednodniowych). Różnica polega tu na tym, że turysta korzysta w odwiedzanym miejscu z noclegu, natomiast odwiedzający nie używa tego typu obiektów zakwaterowania.
Warto dodać, że turysta uprawia turystykę, a ona oznacza całość zjawisk społecznych, ekonomicznych i przestrzennych związanych z przemieszczaniem się poza miejsce stałego zamieszkania, przemieszczanie to powinno spełniać pewne warunki: trwać ponad 24 godziny, być dobrowolne oraz mieć charakter niezarobkowy".

Z przymrużeniem oka.


Zatem tak. Na pewno spełniam te trzy warunki, bo w Afryce niezarabiałem, nikt mnie tam nie pchał i przebywałem tam dłużej jakdobę. Ot, wypisz wymaluj turysta. 

Teraz przyjrzyjmy się kim jest podróżnik.Wikipedia jest tu niezbyt klarowna bo zakłada jedynie, że „podróżnik to osoba odbywająca podróż”. Trochę to mało informacji, ale idąc tym szlakiem przyjrzyjmy się czym jest podróż.

Definicja podróży nieco zmieniała się na przestrzeni lat. Na początku miała swój wyraźny cel i czasami przeradzała się w wyprawę (gdy brano zapasy jedzenie, służbę czy namioty). Co ciekawe okazało się, że według definicji każda wyprawa to podróż, ale nie każda podróż to wyprawa. Przykładowo jeśli przygotowujemy się do 3-dniowego wypadu na grilla 50 km od naszego domu to jest to już wyprawa, bo jest to podróż, która ma cel i do której się przygotowujemy.

W XX wieku podróżny stał się bardziej pasażerem. Tak naprawdę komunikacja tak posunęła się do przodu, że każdy może ten glob dookoła sobie objechać, oblecieć i nie jest to żaden wyczyn. Właściwie to co raz bardziej dociera do mnie, że w możliwościach finansowych i organizacyjnych KAŻDEGO leży odwiedzenie co najmniej jednego kontynentu poza Europą.



W potocznym ujęciu backpackerzy, czyli podróżujący z niskim budżetem gardzą pospolitymi turystami. O ile ci pierwsi chcą poznać realnie kraj, to ci drudzy zostają wewnątrz hoteli, restauracji „dla białasów” i kręca się w okolicach stoisk z pamiątkami. Backpackerzy są oczywiście „prawowici” i tylko oni znają receptę na słuszne odwiedzenie obcej ziemi. Mówiąc już bardziej serio, to osobiście również rozgraniczałem taki podział. Turyści to dla mnie osoby funkcjonujące tylko i wyłącznie wewnątrz turystycznej infrastruktury (np. w tureckim hotelu na all-inclusive). Podróżnik-backpacker to osoba, która stara się poza tę strefę wyjść i żyć przez chwilę tak jak lokalni. Tak mi się przynajmniej wydaje. No dobrze, ale czy jeśli ktoś poleci do Tunezji, a piątego dnia pobytu wyjdzie z hotelu poznać miasto i zgubi się w gąszczu uliczek i wstąpi na herbatę do kogoś do domu to jest już podróżnikiem? A może podróżnik, który przenocuje w hotelu i spotka na korytarzu amerykańską rodzinę staje się turystą?

Cytując za stroną http://thoughtcatalog.com/ jest nieco hipokryzyjne twierdzić, że jako backpacker „ucieka się od turystów samemu będąc turystą”. To jakaś gorzka prawda, w którą nie chcemy uwierzyć. Fakt, że (my backpackerzy) podróżujemy z 15-kilogramowym plecakiem wcale nie czyni nas lepszym ludźmi i nie jest gwarancją tego, że lepiej poznamy jakiś kraj niż „pospolity turysta”.
Jak wiadomo świat nie jest czarny i biały i prawie zawsze po drodze wyskakują jakieś odcienie. Ciężko przecież wybrać jedną trafną definicję czy to słowa turysta czy to podróżnik. Po za tym dla kogoś wycieczka all-inclusive do Egiptu będzie podróżą życia, a dla kogoś innego będzie to zupełnie czymś innym. Dopiero ostatnio to zrozumiałem... Po za tym czy kłócenie się o pojęcia ma jakikolwiek sens? Nomenklatura jest tu drugorzędna. Liczy się pasja przemieszczania się i odkrywania tego cudownego świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz