poniedziałek, 6 stycznia 2014

MISJA TUŁACZ: Największe zdziwienie (Bombaj, Indie)

Po tym, jak obudziłem się nad ranem na lotnisku Chhatrapati Shivaji w Bombaju, nie pozostało mi nic innego niż udać się na miasto. Wymieniłem walutę i facet orżnął mnie na dosłownie 3 zł i nie rozumiem, w ogóle po co to zrobił. Aczkolwiek tylko mnie to uczuliło, żeby się w Bombaju pilnować.

Dobry taryfiarz - uczciwy taryfiarz.
Pomimo pobytu w Stambule, który małym miastem nie jest, otoczenie zszokowało mnie gdy wyszedłem z gmachu hali przylotów. Na początek obskoczyli mnie taryfiarze, od których musiałem się odpędzić. Postanowiłem jak zwykle przespacerować się nieco jak najdalej od lotniska i dopiero wtedy wziąć taksówkę. 

Mój 15-minutowy spacer w nieznanym kierunku "od-lotniska" sprawił, że zobaczyłem dużo więcej ciekawych rzeczy, niż przez całe życie. Po drodze mijały mnie tłumy robotników, jednakowo nędznie ubranych, którzy kroczyli na wielki plac budowy jakiegoś monumentalnego mostu.

Moja speluna.
Pomijając wielki to przeszkód złożonych ze ster gruzu, krów, dziur, metalowych ogrodzeń rzuconych dosłownie na środku, ciężko było się odnaleźć w sznurze ludzi, aut, motorów i riksz. Totalny chaos, brud, zapach kadzidełek i uryny, półnagie dzieci, dzikie zwierzęta, domy z blachy falistej... dosyć sporo jak na jeden spacer.

Wreszcie gdy odszedłem już wystarczająco od lotniska zaczepiłem jednego kierowcę tuk-tuka, którzy i tak średnio co 5 minut stawali przy mnie wołając "mister, mister, i m your friend". Wąsaty i wychudzony Hindus zawiózł mnie pod wskazany adres, choć początkowo nie wiedział, co gdzie i jak.

Real Rest House
Większej speluny dawno nie widziałem i mój pokój miał w zasadzie... 30 łóżek. Mimo to rozstawione to było w ten sposób, że panował jakiś minimalny komfort. Cena, jak dla mnie niska bo 600 rupii (30 zł), choć podobno są i pokoje za 300 i mniej. Bombaj i tak jest stosunkowo drogi. Zabolało mnie trochę, gdy zapytałem nastoletniego recepcjonistę, gdzie jest prysznic, a on oznajmił:

- Sir. Shower not work comfortable - co oznaczało, że nie ma ciepłej wody, ale zaoferował się, że może mi 
przynieść zagrzaną z czajnika.

W korytarzu leciały bollywódzkie komedie, a w pokoju już od 7 rano "ranne ptaszki" nadawały w języku hindi.
Taki obrazek, to tutaj standard.

Kochające się małżeństwo.

Niektórzy, tak tu śpią.


Mnie straszliwie pogryzły komary i już teraz sumiennie używam repelentu.





Polski ksiądz
Pierwszego dnia, gdy w pokoju zaczepiła mnie para Hindusów, którzy próbowali mnie ponownie "nawrócić" na chrześcijaństwo, okazało się, że na łóżku nr 29 śpi polski kapłan. Następnego dnia zaprosiłem księdza na śniadanie, bo wyglądał na nieco wygłodzonego. Szybko zrozumiałem, że kapłan ma problemy finansowe i ma ciężką sytuację. Miałem mieszane uczucia, co do księdza, bo ciężko spotkać cudzoziemca bez pieniędzy w Indiach. Nie mniej podarowałem mu 50 euro na przeżycie i część swojego prowiantu, bo przecież nie wiadomo czy mnie to kiedyś nie spotka. Mi wielu ludzi pomogło, podczas podróży, więc byłem winien pomoc komuś innemu.

Andheri
Najwięcej czasu spędziłem w dzielnicy Andheri, która była najbardziej zatłoczonym miejscem na ziemi, jakie kiedykolwiek odwiedziłem. Znalazłem też knajpkę o zagadkowej nazwie Pallavi, w której codziennie się stołowałem po kilka razy płacąc 100-200 rupii za posiłek (5-10 zł), obowiązkowo ze smakowitą masala cay. Właściwie moje zamawianie pokarmów to była jedna wielka ruletka, bo wybierając pozycję z menu, nie wiedziałem co mi przyniosą. Masala dosa sada wygrała!
Ruch na kuchni w "mojej knajpie".

Moje ulubione danie śniadaniowe do tej pory - Cheese Sada Dosa


Andheri: ludzie idą do pracy.
Slumsy
Pisząc o mojej wizycie w Bombaju, nie mogę nie wspomnieć o mojej wizycie w biedniejszych dzielnicach. Warto dodać, że w slumsach Dharavi kręcone były sceny filmu Slumdog Millionaire. Prawda jest jednak taka, że w tych dzielnicach biedoty, ludzie sobie jakoś radzą i doceniają to co mają. No i... 

Jak mawia stare porzekadło: nie jest biedny ten kto mało ma, ale ten kto pragnie więcej.

O biedocie w Indiach napiszę na pewno osobny post, jako, że jest to głęboki i kontrowersyjny temat, prowokujacy do dyskusji.

Tymczasem musicie się zadowolić takim tekstem, bo staram się wyleczyć gorączkę. Pozdro!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz